Po 20h podrozy bylem w Lucknow w domu Ananda (dla przyjaciol Odjuel). Powitala mnie rodzina haslem "nasz gosc to nasz bog". Dostalem wode,czaj i ciasteczka ale to nic. Brat Odjuela, Hari pozyczyl mi na wesele wspaniala "kurte" zrobiona ze zlotego materialu "paper silk" - bardzo droga i delikatna,az balem sie zalozyc.Dla nich to byl jednak wyraz szacunku i nie wypadalo odmowic. Odjuel pokazal tez album fotek ze slubu Hariego. Hari ubrany jak maharadza,jego zona wygladala jak malowana Laksmi. Wszystko przepelnione feeria barw. Duzo zdjec pozowanych, ludzie stojacy prosto,dumni z powaznymi twarzami.Dowiedzialem sie ze jego slub (jak i ten na ktory sie wybieralismy) byl ustawiony przez rodzicow i mlodzi sie nie spotkali wczesniej. Brano pod uwage tyko praktyczne czynniki jak pochodzenie (kasta),dochody,reputacja rodziny. Hari powiedzial, ze mial duzo szczescia bo trafila mu sie prawdziwa pieknosc. Zaslubiny trwaja 4 dni, podczas ktorych mlodzi nie maja ze soba fizycznego kontaktu, moga na siebie tylko patrzec. Nie moga tez jesc nic slonego, tylko slodkie potrawy.
Odjuel takze bedzie mial wybierana zone. Pochodzi z kasty brahminow i tylko z tej kasty moze kogos poslubic. Kiedy sie spytalem co sie stanie jak sie w kims zakocha, powiedzial ze nie mysli o kobietach. Tradycja w jego rodzinie jest bardzo silna.
Nadszedl czas by ruszyc na wesele. Jedziemy motorem Hero Honda (prawie wszyscy takie maja) przez miasto i docieramy do niewielkiego domu goscinnego. Tu zbiera sie rodzina pana mlodego, oferowany jest pierwszy posilek, pan mlody jest odziewany w stroj weselny. Pozaje wiekszosc rodziny (tylko mezczyzn,kobiety stoja na uboczu). Witajac sie z nestorami rodu nalezy dotknac reka stopy by okazac szacunek. Wszyscy sa bardzo podekscytowani mna i ciesza sie ze biore udzial w uroczystosci. Kto zna angielski (chocby pare slow) stara sie ze mna porozmawiac. Przynosza mi nawet potrawy (niektore probuje juz kolejny raz). Kiedy zebrala sie juz rodzina ruszamy w procesje.
Na zewnatrz stoi kapela z trabkami i bebnami, wozem z glosnikami i porterzy z elektrycznymi lampionami. Zaczyna sie szalenstwo,bebny nadaja rwacy do tanca rytm. Mezczyzni zaczynaja tanczyc bhangra,dzikie wywijanie wszystkimi konczynami polegajace na nasladowaniu ruchow drugiej osoby lub grupy ludzi. Po krotkich namowach dolaczam do tego wiru.Kobiety krocza za nami spiewajac tradycyjne piesni weselne...
Mija ok pol godziny i docieramy do domu weselnego. Pan mlody wjezdza wynajetym lsniacym chevroletem na podworze. Na powitanie otrzymuje kwiatowy naszjnik jako wraz szacunku dla specjalnego goscia. Na miejscu rozstawione sa krzesla i wszyscy oczekuja najwazniejszego - wejscia panny mlodej i momentu w ktorym zaza sobie na wzajem kwiatowe naszyjniki i zasiada na specjalnie udekorowanych "tronach". Kiedy to nastepuje obrzucamy ich platkami kwiatow i zycczymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia ( podobnie po hindusku mowi sie: Apki shadi mu barak hu)
W miedzy czasie na stolach wystawione sa przerozne potrawy: samosy,pkory,jalebi, pieczone ziemniaki itd. Wesele nie trwa do rana jak w Polsce i (przynajmniej na tym) nie bylo tancow, ale swietowanie potrwa jeszcze 3 dni,po ktorych zwiazek dopiero zostanie zatwierdzony.
Na odchodne dzieciaki wyciagaja banknoty 10 rupieciowe i prosza by im zostawic autograf! Zegnam sie jeszcze ze starszyzna dotykajac reka stopy kazdego z nich.
Ok 2giej Odjuel odwiozl mnie do domu po rzeczy bym mogl zlapac bus do Benaras. Uczestniczenie w hinduskim weselu to wspaniale przezycie, jesli bedziecie miec okazje to sprobujcie.
A po weselu czeka mnie kolejna dluga podroz do Varanasi, tym razem planuje zostac na dluzej i posmakowac troche zycia w tym mistycznym miejscu.