dluga droga do Lucknow przez Varanasi

Podroz pociagiem...
Hindusi rozkladaja swoje szale na pryczach, na kazdej stacji przechodza przez pociag sprzedawcy czaju,orzeszkow i przekasek. Robi sie ciekawie kiedy Hindusi biora sie za fistaszki. Kupuja je od dziadkia z waga na sznurku i kamykami jako odwaznikami. Orzeszki sa podane na kawalku gazety z sola i papryczka. Zaczyna sie uczta. Lupinki orzeszkow lataja po calym pociagu. Hindusi po prostu rzucaja je pod siebie,czasem wyrzucajac za okno. Kolo mnie biega dziewczynka w butach mamy i stara sie rozdepnac jak najwiecej lupinek. Ktos otwiera okno i w wagonie szaleje fistaszkowa burza...

Ciekawe sa tu zwyczaje. Ludzie bez skrepowania bekaja,puszczaja baki,charchaja,pluja,gapia sie na ludzi,rzucaja smieci gdzie popadnie, czytaja przez ramie,albo wrecz przerzucaja strony itp. Zastanawiam sie na ile to jest roznica kulturowa a na ile po prostu brak wychowania. Spotkalem wielu wyksztalconych Hindusow, ktorych takie zachowanie brzydzi. W wielu miejscach sa tez tabliczki "Nie pluc,nie smiecic,nie sikac "itp. Moze to sie jednak kiedys zmieni.

Komentarze (0)