Przyjechalem do Jhansi 26ego wieczorem i szybko zameldowalem sie w hotelu by rano ruszyc do Kadjuraho. Rano okazalo sie,ze trwaja teraz wybory i nigdzie nie da rady sie ruszyc. Rzadowe busy nigdzie nie jezdza,a ryksze sa drogie. Zdecydowalem sie w takim razie pojechac prosto do Varanasi. Najblizszy pociag byl jednak o 22:15 wiec mialem caly dzien przed soba. Dzieki temu moglem sie jednak pouczyc hindi z przyjaznym wlascicielem restauracji (hotel Samrat),poprobowac potraw (tani i pycha) a najlepsze czekalo mnie na stacji. Jak tam dotarlem mialem jeszcze ok 4h czekania. Zamienilem pare slow z paroma obierzyswiatami,posiedzialem na necie (czesto byly przerwy w dostawie pradu...trzeba pisac w wordzie i wklejac by nie stracic tekstu) Usiadlem w koncu na lawce kolo pewnego Hindusa i po chwili bylismy juz zajeci rozmowa. Okazalo sie ze jedzie on do Lucknow na wesele kuzyna i mnie serdecznie zaprasza. Bardzo chetnie sie zgodzilem poniewaz byla to niezwykla okazja by poznac zwyczaje i ludzi.
Musialem jednak jechac do Varanasi (zwane tez Banaras) bo bylo za pozno na anulowanie biletu a do Luckonow pociag zaraz odjezdzal wypchany ludzmi...